Poszedłem oglądać mieszkanie na ew. zakup, właściciel zaproponował oglądanie w niedzielę 11 rano, no dobra. Na zdjęciach mieszkanie było puste, a na miejscu okazało się, że mieszka tam taka skromna młoda rodzinka (przyzwoita, żadna patologia) z dwójką małych dzieci, której właściciel, jak wspomniał chwilę wcześniej, wypowiedział umowę i muszą się wyprowadzić do końca maja. Mega żal mi się ich zrobiło i czułem się jak jakiś kamienicznik, który wyrzuca rodzinę na bruk. Fajne to mieszkanie mają - skromne, ale spory metraż. Mega to było niezręczne nachodzić ludzi w niedzielę rano, więc tylko rzuciłem szybko okiem i spierdoliłem stamtąd. Mieszkania koniec końców nie wezmę, ale i tak #feelsbadman mocno.